AktualnościTransmisje i meczeSkróty meczów

, , NikodemHiszpanie gromią Irlandczyków. Mandzukić przedłuża Chorwatom szanse na ćwierćfinałfot.

W drugiej kolejce grupy C doszło do długo oczekiwanego spotkania. Chorwacja zmierzyła się, i zremisowała 1:1 z Włochami. Pirlo trafił pierwszy, a Włosi oglądając wydarzenia z boiska, nie wyobrażali sobie utraty trzech punktów. A jednak, Mandzukic! W drugim spotkaniu skazywani na porażkę Irlandczycy zgodnie z planem ulegi Hiszpanom 4:0. Z ust krytyków na pewien czas zapewne zejdzie Torres, który strzelił dwie bramki.

Zobacz skrót meczu Włochy - Chorwacja

Już po ustaleniu grup wiadomo było, że to właśnie pomiędzy tą dwójką rozegra się walka o drugie miejsce w grupie dające awans do ćwierćfinału. Biorąc pod uwagę sytuację po pierwszej kolejce, wiadomo było że przegrany z tego pojedynku będzie mógł powoli pakować walizki. Początek spotkanie był tym razem bardzo spokojny, całkiem inny niż ten ze spotkania Chorwatów z Irlandczykami. Pierwszą okazję mieli Włosi, ale strzał Balotelliego z trzeciej minuty był niecelny. Sześć minut później Włosi mieli już znacznie lepszą okazję, po łatwej stracie Strinicia rozpędzony Maggio szukał uderzenia, ale Chorwat naprawił swój błąd. Kolejne minuty podkreślały dominację Włochów, którzy utrzymywali się znacznie dłużej przy piłce. Chorwaci byli uśpieni, dali się zepchnąć na własną połowę i ich kibice tylko czekali na przebudzenie. W 11. minucie po dośrodkowaniu Cassano z prawego skrzydła uderzyć mógł Balotelli, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został zablokowany. Piłka spadła jednak przed pole karne, pod nogi Marchisiego, który natychmiast uderzył, ale minimalnie niecelnie. W 15. minucie z połowy na chwilę wyszli Chorwaci, ale po chwili przy futbolówce był Balotelli, który uderzył tym razem szybko i w sam środek bramki. Chorwaci dali o sobie znać dopiero w 20. minucie, po dośrodkowaniu Strinicia z lewego skrzydła do piłki nie doszedł Jelavić, który przewrócił się tuż przed bramką. Howard Webb tym razem podjął inną decyzję od tej z 2008 roku, kiedy to Polacy grali z Austrią i zamiast rzutu karnego podyktował rzut wolny dla Włochów. Chwilę później Balotelli mógł mieć dwie świetne okazje, ale na pogotowiu był Schildenfeld. W 25. minucie przy piłce ponownie byli Chorwaci, centra Mandzukicia nie doszła do Jelavicia. Dwie minuty później Strinić minął dwójkę rywali na lewym skrzydle i dośrodkował, jednak wprost na głowę Bonucciego. Nie minęła minuta, a bita z rzutu rożnego piłka trafiła wprost na głowę Perisicia, który uderzył na tyle słabo, że po dwóch kwadransach gry wciąż nie widzieliśmy bramek. Włosi szybko jednak pokazali, kto był lepszy w pierwszej części gry. Najpierw bardzo efektownie w pole karne wszedł Cassano, któremu piłkę odebrał dopiero trzeci Chorwat, a później po dobrym odegraniu Balotelliego ponownie próbował Cassano, ale tym razem został zablokowany. Ataki Włochów były coraz częstsze i w 38. minucie było o włos od pierwszej bramki. Cassano świetnie podał do Marchisio, a ten ograł rywala jednakże świetnie zachował się Pletikosa. To co nie udało się minutę wcześniej, udało się w 39. minucie. Pirlo uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, pomocnik Juventusu nie dał szans Pletikosie, strzał przeleciał między głowami obońców i był nie do obrony. Chorwaci do końca pierwszej połowy byli jeszcze bardziej bezradni, w 42. minucie Pirlo centrował na bliższy słupek, Cassano uderzył głową ale minimalnie nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry wyrównać mogli Chorwaci, ale Mandzukić po otrzymaniu długiego podania zakończył rajd strzałem, ale ten był zbyt lekki by zaskoczył z takiego konta Buffona.

Nie wiadomo, co działo się w szatniach obu ekip, ale pewne jest jedno. Miało to kluczowy wpływ na drugą połowę spotkania. Z gry drużyn w drugiej połowie można było wytyczać tyle, że Chorwacja ma świadomość słabej pierwszej połowy, i wyniku. Zmienili się jak Grecy w meczu z Polakami, o 180 stopni. Wysoki pressing, postawienie wszystkiego na jedną kartę. Włosi z kolei, jak Polacy, mimo dobrej gry w pierwszej połowie, zamiast szukać drugiej bramki, szukali bramki w swojej siatce. Postawili na utrzymanie jednobramkowej zaliczki, jak to bywa w takich przypadkach, mniejsze ryzyko stracenia bramki jest tylko teoretyczne. Pierwszą okazję do wyrównania miał Modrić, który w 48. minucie próbował zaskoczyć Buffona strzałem po ziemi, jednak nie wyszło. Chwilę później wymusić karnego próbował Cassano, ale sędzia słusznie nie podyktował jedenastki. Pierwsze minuty drugiej połowy były bardzo obiecujące, w 51. minucie Modrić ponownie uderzał i tym razem strzał mógłby sprawić problemy Buffonowi, ale był niecelny. W kolejnych minutach Chorwaci trochę zwolnili, ale nadal dominowali w drugiej części gry. Włosi wymieniali przez momenty serie podań, ale można to nazwać jedynie grą na czas, bo nic z tego nie przychodziło. Dopiero w 63. minucie Balotelli znalazł trochę wolnego miejsca przed polem karnym, ale przestrzelił. Minutę później z kolei Cassano obsłużony świetnym podaniem od Pirlo zgubił piłkę w polu karnym. Chorwaci jednak szybko pokazali, do kogo należy druga połowa. Wymieniali podania na połowie rywala, ale z tych sytuacji nie wynikło żadne poważne zagrożenie dla Buffona. Dopiero w 72. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony boiska piłka powędrowała do Mandzukicia, który nie dał żadnych szans Buffonowi. Włosi nie mieli pomysłu na grę, odpowiedzieć na wyrównującą bramkę chciał Montolivo, jednak mimo nieprzyjemnego strzału z dystansu wciąż było 1:1. Do końca spotkaniu obie ekipy miały swoje okazje, ale było też dużo chźsu. 

----

Zobacz skrót meczu Hiszpania - Irlandia

Mało kto brał na poważnie słowa ze strony Irlandczyków, mało kto wierzył że po porażce z najsłabszym z rywali, Chorwacją, będą mogli jeszcze awansować. Podchodząc do tego spotkania, Irlandczycy znali już wynik remisowy z drugiego spotkania, i wiedzieli że porażka w tym spotkaniu eliminuje ich w kontekście walki o wyjście z grupy. Hiszpanie z kolei tym razem zagrali z napastnikiem w płacie i jak się później okazało, był to dobry wybór. A zaczęło się ciekawie, bo już w pierwszej minucie po strzale Coxa interweniować musiał Casillas. Zaledwie trzech minut potrzebowali Hiszpanie, aby dać bramkową odpowiedź. W pierwszej ofensywnej akcji Iniesta zagrał znakomitą, prostopadłą piłkę do Silvy, który został zablokowany. Irlandzka defensywa jednak chyba myślami była jeszcze w szatni, bo po chwili Torres przejął piłkę i huknął wprost pod poprzeczkę. Prowadzenie dodało najlepszej obecnie drużynie globu jeszcze większego kopa, okazje mieli Silva i Torres. Irlandczycy nie potrafili stawić oporu, nie potrafili przerywać serii podań Hiszpanii. Teatr Hiszpanów trwał w najlepsze, i ciężko zliczyć gołym okiem, ile mieli okazji strzeleckich. W 25. minucie strzelał Silva, chwilę później z dystansu próbował Xabi Alonso. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Torres dostawał kilkukrotnie piłki z głębi pola, ale pewność siebie nie jest w ostatnim czasie jego mocną stroną. Mimo wielu okazji, Irlandczycy schodzili do szatni jeszcze z nadzieją, że uda im się ugrać remis.

Druga połowa zaczęła się dla Hiszpanów tak samo jak pierwsza, już w 49. minucie na 2:0 podwyższył Silva. A sytuacja rozpoczęła się jak zwykle od Iniesty, po którego strzale Given sparował piłkę przed siebie. Silva był przy futbolówce pierwszy, ale pomiędzy nim a bramką było trzech rywali i bramkarz. I kiedy wydawało się, że nic z tego nie wyjdzie, ten zdecydował się na lekkie i techniczne uderzenie. Jak się okazało, zmylił trojkę rywali i samego Givena. W 55. minucie było bardzo blisko trzeciej bramki dla Hiszpanów, ale znakomitą interwencją popisał się w bramce Given. W 63. minucie niecelnie uderzał Busquets, ale po chwili to Irlandczycy dwukrotnie przedarli się pod pole karne rywali. Aby uciszyć drużynę mającą wsparcie najlepszych na całym turnieju kibiców, w 70. minucie Iniesta zagrał do Silvy, a ten włączył do akcji Torresa, który wyszedł na czystą pozycję i pokonał osamotnionego Givena. Wynik spotkania w 83. minucie ustalił zmiennik Torresa w tym meczu, mowa oczywiście o Fabregasie. Hiszpanie dążyli do zdobycia piątego gola, ale niesieni dopingiem kibiców Irlandczycy grali do końca. Przed trzecią kolejką Hiszpanie są jedną nogą w ćwierćfinale, a Irlandia w trzecim spotkaniu zagra tylko o honor.

 

Zobacz również
Komentarze

Aby dodawać komentarze, musisz posiadać konto użytkownika