AktualnościTransmisje i meczeSkróty meczów

, , NikodemPolska nie przestraszyła się Rosji. Czesi wracają do gryfot.

W drugiej kolejce grupy A poznaliśmy bardziej wyraźny obraz wszystkich czterech reprezentacji. W pierwszym spotkaniu Czesi potrzebowali sześciu minut na podwójne rozbicie Greckiej defensywy. Reprezentacja tego, pogrążonego w kryzysie kraju znów miała sporo szczęścia przy bramce. Znów skorzystali z prezentu, tym razem Petra Cecha. W Polsko-Rosyjskim pojedynku było 1:1. Polacy pomimo obaw byli lepsi, a przepiękną bramką popisał się Kuba Błaszczykowski.

Zobacz skrót meczu Grecja - Czechy

Obie drużyny nie rozpoczęły swojej przygody z turniejem dobrze. Grecy pokazali się fatalnie w pierwszej połowie meczu z Polską, ale ostatecznie zremisowali 1:1, a Czesi zagrali otwarcie z Rosją czego efektem była porażka 4:1. Dlatego remis tu nikogo nie interesował. Pierwsze sześć minut było piekłem dla Hellady. Już w 3. minucie spotkania Jiracek otrzymał wyśmienite podanie od Hubschmana i osamotniony pokonał w sytuacji jeden na jednego Chalkiasa. Kolejne trzy minuty ledwo minęły, i już mieliśmy 2:0. Selassie zrobił rajd z prawej strony boiska i dośrodkował piłkę mocno w pole karne. Chalkias, który próbował przeciąć tor piłki popełnił błąd, którego nie naprawił żaden z obrońców reprezentacji Grecji i Vaclav Pilar z łatwością zakończył akcję bramką. W 23. minucie z powodu urazu bramkarz Grecji zszedł z boiska, a wszedł za niego Sifakis. Ten popisał się swoją interwencją już w 30. minucie, kiedy to po strzale Rosickiego z dystansu sparował piłkę na rzut rożny. Dobrze w bramce spisywał się Petr Cech, który nie pozwalał Grekom na wiele, skutecznie wybijał im z głowy myśl o łatwym zdobyciu gola. Jednak w 41. minucie piłka wpadła do siatki Czechów, Fotakis strzelał głową, ale był na spalonym.

Grecy zdecydowanie lepiej zagrali w drugiej odsłonie meczu. W 53. minucie po koszmarnym błędzie wcześniej spisującego się bez zarzutów Cecha było już 2:1. Bramkarz Chelsea wypuścił piłkę z rąk po niegroźnej wrzutce Samarasa, a ta wpadła pod nogi Gekasa który szybko skierował ją do siatki. W tym momencie gra stała się bardziej dynamiczna, bo cały plan Czechów z grą defensywną legł w gruzach. Jedna bramka to nie był dystans nie do odrobienia. Czesi zaczęli się gubić i grać chźtycznie, a przeważać zaczęli Grecy. Mieli kilka okazji, ale każda kolejna kończyła się tak samo, albo w rękach Petra Cecha, albo piłka leciała obok bramki. Do ostatnich minut było groźnie, ale broniący się całą drużyną poradzili sobie ze słabym wykonaniem ataku pozycyjnego Greków.

---

Zobacz skrót meczu Polska - Rosja

Podrażniona remisem z Grecją reprezentacja Polski w drugiej kolejce mierzyła się, z będącą w świetnych nastrojach po wysokim zwycięstwie nad Czechami Rosją. Nie obyło się oczywiście bez podtekstów historycznych i pompowaniu wielkiego balonu w mediach. A szkoda, bo to spotkanie dla Polski nie miało wielkiego wpływu. Mogli przegrać i to wysoko, bo wystarczyło wygrać z Czechami by awansować. Jedynie zwycięstwo zapewniłoby awans w przypadku remisu z Czechami. Pierwsze minuty spotkania przebiegały zgodnie z planem, asekuracja była prawidłowa i prostopadłe piłki były przecinane najczęściej przez Perquisa. Już w 5. minucie spotkania do głosu doszli Polacy, z rzutu wolnego dośrodkowywał Obraniak, a ramieniem uderzył Boenisch. W tym całym zamieszaniu piłka trafiła na nasze nieszczęście prosto w Małafiejewa. W 18. minucie cieszyła się przez chwilę cała Polska, po dobrej akcji Polaków do siatki trafił Polanski, był jednak na minimalnym spalonym. Pierwsze 30 minut spotkania należało zdecydowanie do Polaków, i tylko nieskuteczność sprawiła, że wciąż było 0:0. Okazji było kilka, nie udało się jednak ani Lewandowskiemu, ani Wasilewskiemu. W końcu mieliśmy koronkową akcję zawodników z Dortmundu, Błaszczykowski wpadł w pole karne i wstrzelił do Lewandowskiego, ten jednak nie zdołał opanować piłki i wciąż czekaliśmy na pierwszego gola. W 25. minucie do głosu doszła Rosja, Arszawin dośrodkował do Kierżakowa, ale ten uderzył piłkę głową za wysoko. Ostatni kwadrans pirewszej części gry był kluczowy, Polacy zwolnili zdecydowanie z wysokiego tempa i oddali inicjatywę rywalom. W 37. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Arszawin, a idealnie w tempo wybiegł Dżagojew, który głową umieścił piłkę w siatce. Bez szans był Przemek Tytoń, który nie miał odpowiedniej ilości czasu na rekację. Chwilę później do wyrównania mógł doprowadzić Błaszczykowski, ale jego strzał został sparowany przez Małafiejewa. Do szatni 0:1 dla Rosji, ale to Polacy mieli przewagę przez większość czasu.

Druga część gry toczyła się wolno, ale przeważali Polacy. Z każdą kolejną minutą atakowali coraz śmielej. To, co nie udało się kapitanowi reprezentacji tuż przed przerwą, udało mu się w 57. minucie. Kuba przejął piłkę na prawej flance, zszedł do środka, przełożył piłkę na lewą stopę i uderzył. Strzał marzenie, idealnie w okienko, nie do obrony. Stadion w tym momencie oszalał. Polacy mogli iść za ciosem, ale zwolnili o jedno tempo, aby nie stracić sił tak szybko jak w pierwszej połowie. Rosjanie w tym momencie na chwilę przejęli inicjatywę, ale grający pod siebie Arszawin był niegroźny. Jurij Żyrkow z kolei podawał niedokładnie, albo dobrze w obronie funkcjonowała dwójka stoperów, Perquis i Wasilewski. W 68. minucie było jednak bardzo groźnie, po dwóch podaniach z klepki Dżagojew mógł pokonać Tytonia, ale bramkarz PSV Eindhoven pokazał swoją klasę. Chwilę później ofensywnie zagrał Boenisch, efektowny rajd został zakończony mocnym, ale chybionym strzałem. Szansę miał też Obraniak, który bardzo dobrze wykonywał rzuty wolne. Pomocnik Bordeaux po otrzymaniu piłki od Lewandowskiego uderzył jednak wprost w ręce Małafiejewa. Ostatecznie Smuda postanowił iść za ciosem, i skupić się bardziej na utrzymaniu remisu, niż podjęciu ryzyka. Remis zadowolił obie drużyny, jednak szkoda tych dwóch punktów, bo Polacy zagrali naprawdę dobre spotkanie.

Zobacz również
Komentarze

Aby dodawać komentarze, musisz posiadać konto użytkownika