AktualnościTransmisje i meczeSkróty meczów

, , NikodemBrutalna rzeczywistość, koniec europejskiej przygody dla polskich drużynfot.

Prawda jest taka, że Polska jest zdecydowanie największym pod względem liczby ludności krajem, który nie ma swoich przedstawicieli w fazie grupowej europejskich pucharów. Do końca o Ligę Europejską walczyły Legia i Śląsk, ale obie ekipy musiały uznać wyższość rywali. I o ile kompromitacje Śląska z Hannoverem można było przewidzieć, o tyle wyższość będącego od kilku lat w dołku Rosenborga nad Legią jest sporą niespodzianką.

Zobacz skrót meczu Legia Warszawa - Rosenborg

Leszek Pisz, o tym człowieku dowiedziało się młodsze pokolenie fanów Legii Warszawa. To właśnie on zapisał się w historii polskiego futbolu trafieniami w meczu z norweskim Rosenborgiem. Spotkanie z historycznym smaczkiem, rywal od lat w tendencji spadkowej - z losowania Jan Urban mógł być zadowolony. Początek spotkania w Warszawie mógł zacząć się świetnie, ale pięć minut dobrej gry to za mało, kiedy nie umie oddać się dobrego strzału. Obie drużyny miały swoje okazje, ale czas mijał a bramek wciąż nie było. I w szatni cieszyć mógłby się Rosenborg, ale przypomniam o sobie Kosecki. Młody legionista znalazł się w 42. minucie w polu karnym w idealnej sytuacji, a jego techniczny strzał wywołał radość na trybunach. Druga połowa również do złych nie należała, bowiem kilka okazji na 2:0 było. Interweniować musiał jednak równie często Kuciak, który kilka razy popisał się świetnymi interwencjami. Nawet on nie zdołał jednak obronić mierzonego strzału Dockala w 80. minucie spotkania. Do końca obie ekipy walczyły o zwycięstwo, ale nic już nie wpadło. W lepszej sytuacji przed dwumeczem są norwegowie.

---

Zobacz skrót meczu Rosenborg - Legia Warszawa

Mogło być 2:0 i spokojne kontrolowanie gry, mogło - ale nie było. Wynik z pierwszego spotkania zmuszał podopiecznych Jana Urbana do gry ofensywnej, do strzelania bramek. Bezbramkowy remis premiował gospodarzy, ale to chyba dobrze - bo Legia za Urbana lubi grać przecież do przodu. Stało się, pierwszy gwizdek i ostry początek Legii. Polacy zdominowali środkową część boiska i szukali otwarcia wyniku. Nie udawało się to przez ponad pół godziny gry, ale udało się jeszcze przed przerwą. W 36. minucie Ljuboja wykorzystał błąd rywala, i mając okazję do oddania strzału długo nie czekał. Mimo ostrego kąta trafił perfekcyjnie, i znów to Legia znalazła się w bardziej komfortowej sytuacji. Trzecia drużyna ekstraklasy jednak nie zwalniała, ciągle szukali gola, który mógłby im zapewnić awans do fazy grupowej LE. Obraz gry zmienił się nieco po przerwie, gdyż Rosenborg mając świadomość sytuacji podszedł bliżej i... to się opłaciło. Niosło jednak też pewne ryzyko, ale w 67. minucie Ljuboja trafił tylko w poprzeczkę. Dwie minuty później Reginiussen znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, i skierował po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową do siatki. Powoli zaczynało pachnieć dogrywką, ale reguła o ostatnim kwadransie meczu się potwierdziła. Bramkę dającą awans w 87. minucie strzelił Diskerud, który popisał się świetnym wolejem. W dwumeczu 3:2 dla norwegów, i po raz kolejny w Warszawie poziom stanie w miejscu.

---

Zobacz skrót meczu Śląsk Wrocław - Hannover 96

Wielu typerów cieszyło się już w momencie losowania, bowiem nawet średniak z Bundesligi nie miał prawa z tak grającym Śląskiem Wrocław nie wygrać. I szybko mogli cieszyć się z pieniędzy, bo już w 7. minucie spotkania na 0:1 dla gości strzelił Andreasen. Minął zaledwie kwadrans, a obraz gry się nie zmieniał i w 25. minucie za sprawą Schlaudraffa było 0:2. Kolejny gol padł równie szybko, ale tym razem dla Śląska. Bramkę strzelił nowy nabytek mistrzów Polski - Jodłowiec. Na bramkę z 34. minuty sześć minut później odpowiedział Stindl, który ustalił wynik spotkania do przerwy na 1:3. Gra wyglądała tak samo w drugiej części gry, ale bramki Patejuka z 54. minuty i Kaźmierczaka z 61. minuty dały wyrównanie. Biorąc pod uwagę okoliczności - wynik był dobry. Jednakże to było za mało na myślenie o awansie, o czym Lenczyk mógł się przekonać chwilę później. Długo utrzymujący się remis wreszcie przeszedł do historii, gdyż Hannover zadał pod koniec dwa celne ciosy. Najpierw gości na prowadzenie wyprowadził w 82. minucie Andreasen, a trzy minuty później Schmiedebach ustalił wynik spotkania. Trafienie trzech bramek na wyjeździe z takim rywalem było tak mało prawdopodobne, że faza grupowa dla niemców mogła być tylko formalnością.

---

Zobacz skrót meczu Hannover 96 - Śląsk Wrocław

Orest Lenczyk najchętniej chyba poddałby spotkanie walkowerem, bowiem jedyną możliwością w tym spotkaniu była kompromitacja. Do niespodzianki doszło jednak w 10. minucie spotkania, kiedy to mistrz Polski otworzył wynik spotkania. Później było jednak tylko gorzej, a zaczęło się od 21. minuty, kiedy to Jodłowiec dostał czerwoną kartkę. Jeszcze przed przerwą drużyna z Bundesligi zdołała wyjść na prowadzenie, strzelcami byli Abdellźue w 22. minucie, i Huszti w 35. Polski wątek miał miejsce dopiero w 68. minucie, ale nie ten ze Śląska Wrocław. Artur Sobiech dał o sobie znać bramką na 3:1. Swój dorobek bramkowy poprawił tuż w końcówce bramką z 85. minuty spotkania, a wynik trzy minuty później ustalił Huszti. Cel nie został osiągnięty, a pewność posady Oresta Lenczyka wyraźnie zmalała. Śląsk skompromitował się w dwumeczu z niemieckim średniakiem, mimo czterech strzelonych bramek wpuścił aż... 10!

Zobacz również
Komentarze

Aby dodawać komentarze, musisz posiadać konto użytkownika